Czytelnik dowiedział się, iż dopiero co w minionym tygodniu w Polsce „odbyły się uroczystości pogrzebowe Rogera Morawskiego z Kanady”. Pyta, czy to mój krewny; czy to także Dzierżykraj-Morawski. Z miejsca wyjaśniam, że tak; iż to także Dzierżykraj. Jego ojciec, senator Edward Morawski, był kuzynem mego ojca, i do tego był żonaty z siostrą mej matki, Zofią z Turnów (tak więc podwójne nasze pokrewieństwa, do tego ten sam rocznik: 1929). Roger, b. żołnierz AK, via Włochy i armia Andersa, trafił do Anglii. Tam ukończył Royal Aeronautical College w Cranfield… Po pewnym czasie wyemigrował do Kanady – w skrócie odnotuję, że w Air Canada pracował 35 lat. Uzyskał w owym koncernie kluczowe stanowisko Senior Director od Aircraft Maintenance. Po przejściu na emeryturę odegrał znaczną rolę w kanadyjskiej firmie International UNP Holdings, prowadzącej poważne inwestycje w już wyzwolonej z oków bloku sowieckiego Polsce.
Ostatnio, będąc w nie najlepszym stanie zdrowia, osiadł na stałe w Kanadzie, skąd często do mnie do Paryża telefonował. Zmarł (w Kanadzie) już kilka miesięcy temu. Zgodnie z tym, czego sobie życzył, pochowano go w Obiezierzu w kościele przy domu naszego wspólnego dziadka, szambelana Stanisława Turno…. Wybrano moment odpowiedni dla całej rodziny… Też w minionym tygodniu, następnego dnia po ceremonii w Obiezierzu, to znaczy w piątek 13 10, staraniem Związku Polskich Kawalerów Maltańskich, w Kościele Najświętszej Maryi Panny na Nowym Mieście w Warszawie odprawiona została uroczysta Msza Święta za spokój duszy śp. Rogera, od 4 3 1966 kawalera honoru i dewocji tegoż Zakonu. Stan zdrowia nie pozwolił mi udać się do kraju, ale pojechała tam moja córka Natalia, która Rogera wielce lubiła…